Został opublikowany raport, sporządzony przez komisję, która powstała przy Polskim Związku Tenisowym. Dokument dotyczy wyjaśnienia okoliczności związanych z doniesieniami medialnymi na temat mobbingu lub molestowania seksualnego, których miał się dopuścić Mirosław Skrzypczyński, były prezes PZT. W konkluzji stwierdzono, że „zarzuty dotyczące molestowania seksualnego, potajemnego podania zawodniczce leku nasennego oraz stosowanie przemocowych metod trenerskich (…) nie znajdują potwierdzenia w zebranym przez Komisję materiale dowodowym.”
Pod koniec ubiegłego roku (październik – początek grudnia) na stronach portalu Onet został zamieszczony cykl artykułów o Mirosławie Skrzypczyńskim. Osoby wypowiadające się w tekstach oskarżały ówczesnego prezesa PZT o: molestowanie seksualne, mobbing, podanie leków nasennych w trakcie mistrzostw Polski w tenisie, czy przemocowe metody w trakcie treningów.
Komisja działała przez kilka miesięcy, współpracując z PZT oraz Międzynarodową Federację Tenisową (ITF), a w jej składzie znalazły się trzy kobiety – przewodniczącą została dr Monika Strus-Wołos, adwokat, doktor nauk prawnych, dwie pozostały osoby to – dr Ewa Tokarczyk, psycholog, doktor nauk humanistycznych w zakresie psychologii oraz dr Monika Brzozowska-Pasiecka, adwokat, także doktor nauk prawnych.
Przez około pół roku badano zarzuty, które stawiano Mirosławowi Skrzypczyńskiemu, odbyły się wizje lokalne w Gryfinie i na terenie Akademii Tenisowej w Kozerkach. Jak zaznaczono w raporcie, przesłuchano 34 osoby, dane prawie wszystkich świadków utajniono. Z imienia i nazwiska, na ich prośbę, wypowiadali się Mirosław Skrzypczyński i Renata Skrzypczyńska. Niestety, nie udało się spotkać i porozmawiać z żadną z kobiet, które stawiały zarzuty. Albo nie odpowiadały na prośbę o spotkanie, albo odmawiały.
Jak pisze w raporcie komisja, żaden z sygnalistów nie złożył wyjaśnień. Katarzyna Kotula nie odpowiedziała na zaproszenie, które zostało wysłane na adres mailowy jej biura poselskiego. W odpowiedzi panie z komisji otrzymały informację od adwokat Katarzyny Kalety, że posłanka Kotula nie stawi się na posiedzenie komisji, a prośba o pełnomocnictwo została zignorowana. Z kolei Katarzyna Teodorowicz 14 lutego 2024 roku odpisała mailowo, że nie przyjedzie na posiedzenie, a wszystko co miała do powiedzenia, zawarła w wywiadach dla Onetu i sport.pl. Natomiast Ewa Ciszek pod koniec stycznia odebrała przesyłkę poleconą zaproszeniem od komisji, ale potem żadnego odzewu z jej strony nie było.
Także autorzy publikacji, dziennikarze Onetu, Janusz Schwertner i Jacek Harłukowicz zostali zaproszeni do udziału w wyjaśnieniu sprawy, ale żaden z nich nie odpowiedział.
Stwierdzenia raportu w większości nie pozostawiają wątpliwości.
„Po szczegółowym przeanalizowaniu zebranego materiału dowodowego Komisja stwierdza, że nie ma dowodów na to, że w latach 1990-1992 doszło do molestowania seksualnego Pani Katarzyny Kotuli przez Pana Mirosława Skrzypczyńskiego (…)”.
„Komisja stwierdza, że ma dowodów na rzekome podanie przez Pana Mirosława Skrzypczyńskiego środków nasennych Pani Katarzynie Teodorowicz podczas śniadania w dniu półfinałów singla (który grała przeciwko Renacie Skrzypczyńskiej) i w dniu lub przeddzień finału debla (który wygrała w parze z Renatą Skrzypczyńską) Mistrzostw Polski zimą 1990 roku na kortach Mery w Warszawie (….).”
„Komisja stwierdza, że nie ma dowodów na molestowanie seksualne i seksistowskie odezwania Pana Mirosława Skrzypczyńskiego względem Ewy Ciszek. (…).”
Warto zaznaczyć, że praktycznie wszyscy świadkowie mówili, że Skrzypczyński znakomicie wywiązywał z roli trenera, a w ostatnich latach z funkcji menedżera i prezesa PZT, uzdrawiając finanse Związku. Przyznali to nawet jego oponenci.
W raporcie znalazł się również fragment charakteryzujący Skrzypczyńskiego w następujący sposób: „Komisja stwierdza, że słabym punktem Mirosława Skrzypczyńskiego są relacje międzyludzkie. Jako menedżer rządził w sposób autorytarny. Potrafił krzyczeć i używać wulgarnych słów wobec podwładnych czy współpracowników, choć raczej nie zdarzało się to wobec osób z najbliższego otoczenia. Bywał szorstki i niekiedy nieprzyjemny w obejściu. Jego słownictwo raziło wiele osób.”
W dniu publikacji raportu Mirosław Skrzypczyński wydał oświadczenie, w którym m. in. czytamy:
„(…) żaden ze świadków nie potwierdził zarzutów stawianych mi przez ww. panie. Jednocześnie informuję, że nie przyjęły one zaproszenia Komisji na wysłuchanie w charakterze świadków, podobnie jak dziennikarze Schwertner i Harłukowicz.
Informuję ponadto, że aktualnie jest pięć procesów w ramach złożonych przez mnie prywatnych aktów oskarżenia: wobec pani poseł Katarzyny Kotuli, pani Ewy Ciszek oraz ww. dziennikarzy Onetu, a także wobec redaktor Moniki Wasowskiej (zwanej jako Olejnik) oraz redaktora Szymona Jadczaka. Niewykluczone, że zostaną złożone kolejne prywatne akty oskarżenia. Będę informował na bieżąco o przebiegu tych procesów.
Złożyłem także wniosek do Marszałka Sejmu o wyrażenie przez Sejm zgody na pociągnięcie posłanki Katarzyny Kotuli do odpowiedzialności karnej.”
Cały raport dostępny jest na stronie: