Iga Świątek (2. WTA) rozegrała znakomity mecz i pokonała, jeszcze wciąż aktualną liderkę światowego rankingu, Aryna Sabalenka 6:3, 6:2. W poniedziałek (godz. 22:30 naszego czasu) zmierzy się z Amerykanką Jessica Pegula (5. WTA), w finale turnieju GNP Seguros WTA Finals 2023, rozgrywanego w meksykańskim kurorcie Cancun (korty twarde, pula nagród: 9 mln dolarów). Jeśli Polka wygra decydujące starcie zostanie ponownie liderką rankingu WTA i otrzyma czek na 3 024 000 dolarów (ponad 12,5 mln złotych).
Do był 9 pojedynek pomiędzy Igą Świątek a Aryną Sabalenką, po którym bilans wynosi 6:3 dla polskiej tenisistki. Pojedynek rozgrywany na raty, bo przypomnijmy, że w sobotę drugi półfinał WTA FInals (w pierwszym Jessica Pegula pokonała Coco Gauff 6:2, 6:1) został przerwany z powodu ulewy, zaledwie po 18 minutach gry, przy prowadzeniu Polki 2:1 i stanie 30:30 w czwartym gemie.
Środkowy palec Sabalenki
Te spotkanie półfinałowe wznowiono tuż po północy w poniedziałek polskiego czasu, po blisko 23 godzinach przerwy. Na trybunach w Cancun była w końcu najlepsza frekwencja od początku turnieju WTA Finals, choć kompletu nie było, mimo że organizatorzy chwalili się sprzedaniem wszystkich biletów (najtańsze kosztowały powyżej 100 USD). No i wreszcie obu tenisistkom nie przeszkadzały aż tak warunki atmosferyczne (nie padało i wiało znacznie słabiej).
Iga Świątek lepiej zacząć nie mogła, bo od razu wykorzystała pierwszego breakpointa, mijając rywalkę przy siatce i objęła prowadzenie 3:1. W kolejnym gemie miała miejsce kolejna wpadka organizatorów. Otóż turniejowy didżej postanowił włączyć muzykę mimo rozgrywania gema! Sędzina meczu musiała kilka razy zażądać wyciszenia głośników, nim w końcu można było to kontynuować mecz. Ponieważ Białorusinka miała wówczas szansę na przełamanie Polki postanowiła pokazać środkowy palec w kierunku stanowiska niesfornego didżeja. Iga obroniła tego breaka i wygrywała już 4:2. Za chwilę, już przy podaniu Sabalenki, Polka miała szansę by wyjść na prowadzenie 5:1, lecz rywalka wybrnęła z opresji doskonałami zagraniami. Kolejne dwa gemy obie tenisistki wygrywały przy własnym serwisie do zera. A to oznaczało, że po trzech kwadransach pierwszego seta 6:3 wygrała Iga Świątek. Sabalenka postanowiła zejść na przerwę do szatni, a nasza tenisistka podeszła do swojego boxu, by wysłuchać kilku słów od trenera Tomasza Wiktorowskiego.
Koncert Igi Świątek
W drugiej partii wielkie emocje przeżywaliśmy w trzecim, najdłuższym gemie. Za czwartym breakpointem Iga ponowienie przełamała w tym pojedynku serwis Białorusinki i objęła prowadzenie 3:1. Sfrustrowana Sabalenka odreagowała uderzając kilkakrotnie rakietą w kort, za co otrzymała od sędziny ostrzeżenie. W kolejnym gemie Polka prowadziła już 30:0 przy serwisie rywalki, ale ta wyszła z tego obronną ręką.
Decydujący dla końcowych losów spotkania był siódmy gem drugiego seta. Tenisistka z Mińska wygrywała 40:30, lecz Iga znów pokazała klasę, a kilka chwil później wykorzystała kolejną szansę na przełamanie i wygrywała 5:2. W ostatnim – jak się okazało – gemie, przy serwisie Polki mieliśmy tylko chwilę niepokoju, gdy Sabalenka wygrywała 30:15. Jednak Iga Świątek była tego dnia nie do zatrzymania i przy stanie 40:30 dla siebie wykorzystała pierwszą piłkę meczową, zwyciężając 6:3, 6:2, po godzinie i 37 minutach gry.
To był chyba najlepszy mecz Igi Świątek w tym roku. Polka emanowała spokojem, koncentracją. Grała pewnie, wspaniale poruszała się na korcie, podejmując w ważnych momentach ryzyko, ale przemyślane i do tego koncertowo wykańczane, czym doprowadzała rywalkę do frustracji. Nasza tenisistka popełniła zaledwie 7 niewymuszonych błędów (przy 17 Sabalenki) i zdobyła 81% punktów po pierwszym serwisie (rywalka 70%) oraz 65% po drugim podaniu (Białorusinka zaledwie 33%).
Gratulacje do Martiny Navratilovej
Po ostatniej piłce, z gratulacjami dla trenera Igi, Tomasza Wiktorowskiego pierwsza pospieszyła Martina Navratilova, która po kompromitującym władze WTA turnieju w Cancun, publicznie domaga się ustąpienia Steve’a Simona – dyrektora organizacji zawiadującej światowym tenisem. Natomiast Polka celebrowała radość ze zwycięstwa na korcie, dziękując kibicom (jak zwykle na trybunach zasiadło mnóstwo Polaków), a w pomeczowym wywiadzie dla stacji Canal+Sport powiedziała m.in.:
– Nie często mamy takie sytuacje, że zaczynamy następnego dnia mecz przy takim stanie (2:1 w pierwszym secie dla Igi Świątek i 30:30 w kolejnym gemie – przyp. red.). Szczerze mówiąc, czułam się jakbym zaczynała od nowa i nie zwracała do końca uwagi na wynik. Wiem, że dobrze rozpoczynam mecze, więc pomyślałam, że mogę z tego korzystać. W środku sezonu powiedzielibyśmy, że dzisiaj wiało, ale w porównaniu do tych poprzednich dni w Cancun, to faktycznie było bardzo spokojnie. Cieszę się, bo dzięki temu ten mecz był bardzo fajny dla kibiców. Mimo wszystko były dłuższe wymiany, taktyczne rozegrania i niekoniecznie celem było tylko to, że starałyśmy się trafić w kort. Dzisiejszy mecz był dużo ładniejszy, niż jakikolwiek inny jaki tutaj zagrałam. Nigdy nie jest łatwo przeciwko Arynie, a ktokolwiek tak pomyśli to chyba nie widział ani jednego naszego meczu. Dużo jest mocnego grania, emocji, bo wszyscy mówią o naszej rywalizacji, ale dla nas najważniejsze jest to, co pokażemy na korcie. Wiem co mogę zrobić, czerpię z tego pewność i dzisiaj wyszłam na kort i to pokazałam – mówiła Iga Świątek.
Finał Świątek vs Pegula w poniedziałek o godz. 22:30
W poniedziałek o godz. 22:30 (naszego czasu) Iga Świątek zagra po raz pierwszy w karierze w finale kończącego sezon WTA Finals, a jej rywalką będzie Jessica Pegula. 29-letnia Amerykanka, podobnie jak Iga, pokonała w Cancun wszystkie dotychczasowe rywalki: Jelena Rybakina (7:5, 6:2), Aryna Sabalenka (6:4, 6:3), Maria Sakkari (6:3, 6:2), Coco Cori Gauff (6:2, 6:1). Bilans pojedynków między Świątek a Pegulą wynosi 5:3 dla Polki. Ostatnie spotkanie między nimi wygrała (6:2, 6:7, 6:4) jednak Amerykanka, a było to w sierpniu, w półfinale turnieju w Montrealu. Natomiast w lutym, w finale w Doha, nasza tenisistka rozgromiła Pegulę 6:3, 6:0.
– Doceniam silną grę Amerykanki. Zagrałyśmy ciekawy mecz w Montrealu. Skupiam się jednak na sobie, podobnie jak dzisiaj – mówiła zaraz po meczu z Sabalenką Iga Świątek. Jeśli Polka wygra finałową batalię, to po raz drugi w karierze zakończy sezon na fotelu liderki rankingu WTA. Na szczęście dla tenisistek poniedziałkowa prognoza pogody dla Cancun jest optymistyczna.
Finał debla zaplanowano dzisiaj na godzinę 19:30
Przed szlagierowym półfinałem singla rozegrano zaległe mecze w grze podwójnej, które także z uwagi na ulewę nie zostały rozegrane w piątek i sobotę. Najpierw, w dokończonym pojedynku grupowym para Cori Coco Gauff (USA)/Jessica Pegula (USA) przegrała z duetem Laura Siegemund (Niemcy)/Wiera Zwonariowa 6:3, 4:6, 8-10. Następnie rozegrano dwa półfinały debla. A w nich Ellen Perez (Australia)/Nicole Melichar-Martinez (USA) wygrały z Gabrielą Dabrowski (Kanada)/Erin Routliffe (Nowa Zelandia) 6:1, 6:7(1), 10-6, natomiast duet Siegemund/Zwonariowa pokonał parę Storm Hunter (Australia)/Elise Mertens (Belgia) 3:6, 6:3, 10-5.
Paweł Pluta