Hubert Hurkacz (10. ATP) awansował do półfinału turnieju Rolex Paris Masters rangi ATP 1000 w paryskiej hali Bercy. W piątkowym ćwierćfinale rywalem Hurkacza był Australijczyk James Duckworth (55. ATP). Polak wygrał 6:2, 6:7 (4), 7:5, zapewniając sobie awans do półfinału w Paryżu, ale przede wszystkim do Nitto ATP Finals 2021 w Turynie.
Przystępując do spotkania z niżej notowanym Australijczykiem Hubert Hurkacz doskonale zdawał sobie sprawę, że zwycięstwo zapewni mu pierwszy w karierze występ w wieńczącym od lat sezon w tenisie mężczyzn turnieju ATP Finals. Wrocławianin zwyciężył po niełatwym meczu 6:2, 6:7 (4), 7:5 i już może spokojnie przygotowywać się do turnieju Nitto ATP 2021 w Turynie (14-21 listopada), gdzie oprócz niego wystąpią Serb Novak Djoković, Rosjanie Daniił Miedwiediew i Andriej Rublow, Grek Stefanos Tsitsipas, Niemiec Alexander Zverev, Włoch Matteo Berrettini i Norweg Casper Ruud.
W piątkowym meczu w pierwszym secie wyrównana rywalizacja toczyła się tylko przez pięć początkowych gemów. Od tego momentu Hubi dominował na korcie. Zaliczył dwa przełamania serwisu rywala, sam pewnie dwukrotnie utrzymał podanie, zamykając partię wynikiem 6:2 w niewiele więcej niż pół godziny.
Polak w całym secie bardzo dobrze serwował (rywal nie miał żadnego break pointa), zaprezentował sporo efektownych akcji, sam rzadko się mylił. To nie była totalna demolka rywala, ale dominacja nie podlegająca dyskusji.
Jak się zresztą później miało okazać, właśnie serwis był jednym z kluczy do sukcesu Huberta Hurkacza.
Tie-break dla Australijczyka
W drugim secie już w trzecim gemie (drugim serwisowym Australijczyka) Hubert Hurkacz zmarnował break-pointa, popełniając błąd z firhendu, ale wówczas nic jeszcze nie zapowiadało problemów wrocławianina. Tak naprawdę pierwsze kłopoty Hubiego zaczęły się chwilę później, gdyż tenisista z Sydney wypracował trzy break pointy. Dwa pierwsze wrocławianin wprawdzie obronił, lecz przy trzecim piłka po forhendzie Polaka poleciała w aut i Australijczyk objął po przełamaniu prowadzenie 4:2. W tym momencie polski tenisista zareagował najlepiej jak można było. Na otwarcie kolejnego gema zdobył punkt po tym, jak znakomicie popracował w obronie, a wygrywając 40:30 popisał się kapitalnym minięciem z bekhendu, błyskawicznie zaliczając re-breaka i odrabiając straty. To pokazało, że czwartkowe słowa wrocławianina o tym, że przezwyciężenie w dwóch poprzednich meczach kłopotów mentalnych może przynieść pozytywne efekty w przyszłości, nie były słowami bez pokrycia.
Następny gem też nie był dla polskiego tenisisty łatwy, ale i tym razem Hubi wybrnął z opresji, w efekcie doprowadzając do remisu 4:4. Ostatecznie o losach partii decydował tie-break. Tu, niestety dla Huberta Hurkacza, skuteczniejszy okazał się coraz lepiej grający James Duckworth, który wygrał 7:6 (4), doprowadzając do decydującej trzeciej partii. Polak, choć w tie-breaku przegrywał już 0:4, walczył – było nawet już tylko 3:4 – ale ostatecznie nie dał rady. Tenisista z Sydney zakończył seta przy drugim z trzech kolejnych setboli, popisując się efektownym, skutecznym minięciem z bekendu.
Szczęśliwy koniec
Niepowodzenie w drugiej partii nie przyczyniło się, na szczęście, do gorszej postawy Hubiego w decydującym secie. Polak pewnie wygrywał własne gemy serwisowe, w dwóch pierwszych nie tracąc ani jednego punktu, sam natomiast w gemie drugim był blisko przełamania serwisu rywala (dwie równowagi). Niestety, ani wówczas, ani później dość długo nie zdołał uzyskać kluczowego prawdopodobnie odebrania serwisu rywalowi i wiele wskazywało, że o losach meczu będzie rozstrzygał tie-break. Nie był jednak potrzebny, gdyż od stanu 5:5 dwa kolejne gemy padły łupem Huberta Hurkacza.
Niebezpieczny moment tuż przed triumfem
Nieco wcześniej, właśnie przy wyniku 5:5, przez moment zrobiło się dla Polaka niebezpiecznie w gemie 11., kiedy przy własnym podaniu, prowadząc 40:0, Hubi przegrał trzy akcje z rzędu i to rywal był blisko kluczowego przełamania. Hubert Hurkacz wybrnął jednak z opresji, a w kolejnym gemie, przełamując serwis przeciwnika, zwycięsko zakończył arcyważne spotkanie. W ostatnim, jak się okazało, 12. gemie trzeciego seta, po 2 godzinach i 6 minutach rywalizacji, Hubert Hurkacz doczekał się dwóch meczboli. Pierwszego Australijczyk obronił świetnym, bardzo trudnym wolejem, drugiego asem, ale po chwili, przy trzecim meczbolu, nieskutecznie zaatakował przy siatce i Hubert Hurkacz mógł unieść ręce w geście triumfu.
Pierwszy w karierze Hubarta Hurkacza awans do ATP Finals stał sie faktem! – Jest to bez wątpienia spełnienie moich marzeń. Gdy grałem w Next Gen ATP Finals, myślałem sobie wtedy, że być może uda mi się zagrać w tym głównym turnieju. Jestem niezwykle szczęśliwy – powiedział Hurkacz w rozmowie z Tennis Chnanel.
Nitto ATP Finals od 14 listopada
Już niebawem (w dniach 14-21 listopada) wrocławianin po raz pierwszy w swojej karierze wystąpi w ATP Finals. Tym razem ośmiu najlepszych tenisistów sezonu spotka się podczas Nitto ATP Finals 2021 w Turynie.
W sobotnim półfinale mecz Hurkacz – Djoković
Na razie Hubert Hurkacz pozostaje wciąż w turnieju w Paryżu, a w sobotnim półfinale jego przeciwnikiem będzie lider rankingu ATP Serb Novak Djoković (godz. 14.00). W piątkowym ćwierćfinale rywalem Djokovicia (1. ATP) był Amerykanin Taylor Harry Fritz (26. ATP), ten, dzięki któremu Hubert Hurkacz już w piątek stanął przed szansą awansu do Nitto ATP Finals 2021 i – co najważniejsze – szansy nie zaprzepaścił. Serb wygrał z Amerykaninem 6:4, 6:3 i to on zmierzy się z Hubertem Hurkaczem w meczu i awans do finalu w hali Bercy. Faworytem będzie Djoković, ale przecież Hubi nie ma nic do stracenia, a może zagrać na dużym luzie.
Krzysztof Maciejewski