Finał nastolatek w Nowym Jorku. Nieprawdopodobny wyczyn Emmy Raducanu

Niespełna 19-letnia Brytyjka Emma Raducanu (19 lat skończy w listopadzie) została mistrzynią wielkoszlemowego turnieju US Open 2021 w grze pojedynczej kobiet. W sobotnim finale, w którym zmierzyły się dwie rewelacyjne nastolatki, Emma Raducanu pokonała niewiele starszą (19 lat skończyła 6 września) Kanadyjkę Leylah Annie Fernandez 6:4, 6:3.

W grze mieszanej po tytuł, podobnie jak niedawno podczas French Open 2021, sięgnęła amerykańsko-brytyjska para Desirae Krawczyk/Joe Salisbury. W niedzielę o godz. 22 czasu polskiego finał w grze pojedynczej mężczyzn Novak Djoković (Serbia) zagra z Daniłem Miedwiediewem (Rosja).

Historyczny finał dla Brytyjki

Sobotni finał gry pojedynczej kobiet przejdzie do historii, po raz pierwszy w liczonej od 1968 roku Erze Open zdarzyło się bowiem, dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn, że w decydującym spotkaniu zmierzyły się dwie zawodniczki (mogłoby to dotyczyć też zawodników) – nierozstawione. W trwającej godzinę i 51 minut batalii Emma Raducanu obroniła siedem z dziewięciu break pointów i wykorzystała cztery z 18 szans na przełamanie. Brytyjka zdobyła o 12 punktów więcej od Leylah Annie Fernandez (80-68), miała 22 kończące uderzenia przy 25 niewymuszonych błędach, podczas, gdy Kanadyjce zanotowano 18 piłek wygranych bezpośrednio oraz 26 niewymuszonych błędów.

– Dziękuję mojemu zespołowi. Czułam się tu jak w domu, a to zasługa kibiców. Jestem bardzo szczęśliwa – powiedziała po finale Emma Raducanu.

Brytyjka wygrała zasłużenie, była od rywalki trochę dokładniejsza, grała tenis bardziej urozmaicony. Pierwsze dwie piłki meczowe Raducanu miała już w ósmym gemie drugiego seta, a przy prowadzeniu 5:3 serwowała, by wygrać mecz. Kanadyjka, która wcześniej się wybroniła, nie zamierzała rezygnować i wypracowała break pointa. Wówczas Brytyka, która podczas jednej z niesamowitych obron rozcięła skórę na kolanie poprosiła o przerwę medyczną. Fernandez była wyraźnie niezadowolona, ale wszystko odbywało się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Po medycznej przerwie Raducanu wróciła na kort z opatrzonym kolanem i po obronie nie tylko tego, ale jeszcze jednego break pointa,  przy trzeciej piłce meczowej zakończyła spotkanie asem serwisowym, wygrywając  finał.

Emma Raducanu dokonała historycznego wyczynu. W drodze po tytuł, łącznie z trzema meczami w kwalifikacjach, Brytyjka rozegrała 10 spotkań, nie tracąc ani jednego seta, a przecież, przynajmniej w turnieju głównym, zawsze rywalizowała z zawodniczkami wyżej notowanymi. Wciąż jeszcze 18-letnia Brytyjka została najmłodszą wielkoszlemową mistrzynią od czasu 17-letniej Marii Szarapowej w Wimbledonie 2004. Nigdy wcześniej, ani wśród kobiet, ani wśród mężczyzn nie zdarzyło się, żeby po tytuł wielkoszlemowy (nie tylko w US Open) sięgnęła tenisistka (lub tenisista) z kwalifikacji. Emma Raducanu została zarazem drugą najniżej klasyfikowaną mistrzynią US Open. W 2009 roku zwyciężyła w Nowym Jorku Belgijka Kim Clijsters, przy czym ona wracała wówczas na zawodowe korty i w rankingu w ogóle nie była klasyfikowana, przy czym wystąpiła z dziką kartą i w kwalifikacjach występować nie musiałą. (Fernandez na liście najniżej notowanych finalistek US Open zajmuje czwarte miejsce, po Sloane Stephens, która w 2017 roku tytuł zdobyła jako 83. singlistka globu).

Raducanu powtórzyła też wyczyn Sereny Williams, która jako ostatnia mogła się pochwalić zwycięstwem w US Open bez straty seta (2014), a tak naprawdę to przebiła wyczyn Amerykanki, gdyż grała przecież w kwalifikacjach.

Na tytuł swojej tenisistki w turnieju wielkoszlemowyn Brytyjczycy czekali od 1977 roku, kiedy w Wimbledonie triumfowała Wirginia Wade, zaś na wygraną w US Open jeszcze dłużej, bo od 1968 roku i triumfu wspomnianej wcześniej Virginii Wade.

Za zwycięstwo Emma Raducanu zdobyła do rankingu WTA 2000 punktów  i awansowała o 127 lokat, ze 150 na 23 miejsce. A jeszcze w lipcu, przed turniejem wimbledońskim, który był jej pierwszym turniejem wielkoszlemowym w życiu (dotarła wtedy do IV rundy) zajmowała 428. lokatę. Zresztą zaledwie trzy miesiące temu wystąpiła w Nottingham w swoim premierowym turnieju WTA. Teraz jest mistrzynią wielkoszlemową. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe.

Leylah Annie Fernandez na pierwszy triumf wielkoszlemowy musi jeszcze poczekać. Na razie jedyną Kanadyjką z tytułem wielkoszlemowym w grze pojedynczej pozostaje Bianca Andreescu, zwyciężczyni US Open 2019.

Sobotni finał gry pojedynczej kobiet przejdzie do historii. Zagrały w nim dwie nastolatki.

– Emma zagrała świetny mecz. Gratuluję jej. Dzięki kibicom, którzy dali mi wiele energii. Mam nadzieję, że tu jeszcze wrócę i odbiorę to właściwe trofeum – powiedziała łamiącym się głosem Fernandez podczas ceremonii dekoracji. W rankingu WTA Kanadyjka jest teraz 28 (przed US Open była 73).

– Gratulacje dla Leylah, mam nadzieję, że jeszcze spotkamy się w finałach. Poziom, na jaki się wzniosłyśmy, był bardzo wysoki. Dziękuję mojemu zespołowi. Czułam się tu jak w domu, a to zasługa kibiców. Jestem bardzo szczęśliwa – powiedziała z kolei Emma Raducanu.

Obie finalistki w rankingu WTA wyprzedziły między innymi Magdę Linette, która jest sklasyfikowana na 52. pozycji.

Joe Salisbury z dwoma tytułami

W grze mieszanej tytuł podczas US Open 2021 zdobyła rozstawiona z numerem drugim amerykańsko-brytyjska para Desirae Krawczyk /Joe Salisbury wygrywając w finale z parą Giuliana Olmos (Meksyk)/Marcelo Arevalo (Salwador) 7:5,6:2. Many więc mały polski akcent, gdyż ojcem Desirae Krawczyk jest Polak (matką Filipinka).

Dla Krawczyk i Selisbury’ego to drugi współny tytuł wielkoszlemowy, triumfowali już bowiem w bieżącym roku we French Open.

– To były dla nas dwa niesamowite turnieje. Było cudownie, wspaniale nam się współpracuje. Dziękuję wszystkim, którzy przyszli nas zobaczyć. Nie mogę się doczekać powrotu tutaj w przyszłym roku – powiedziała podczas ceremonii dekoracji Krawczyk, która wywalczyła trzeci z rzędu tytuł mistrzowski w mikście w Wielkim Szlemie, jako że we French Open 2021 triumfowała u boku Salisbury’ego, a w Wimbledonie z innym Brytyjczykiem Nealem Skupskim.

Joe Salisbury wyjeżdża natomiast z Nowego Jorku z dwoma tytułami. W parze z Amerykaninem Rajeevem Ramem w piątek zwyciężył w grze podwójnej mężczyzn.

Tekst: Krzysztof Maciejewski
Fot.: US Open

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

Radosław Hyży nie zakochał się w tenisie po zakończeniu zawodowej kariery w innej dyscyplinie. On miał zostać tenisistą! Fot. Archiwum prywatne R. Hyży

Radosław Hyży. Z kortu… na koszykarski parkiet

Meczami McEnroe, Beckera i Connorsa emocjonował się nie mniej niż kibice jego występami w Śląsku Wrocław. Radosław Hyży odkrywa przed nami swoją tenisową pasję i opowiada o początkach w sporcie, w których bardziej niż