Tuż przed startem sezonu rozgrywanego na kortach ziemnych i tuż przed obroną tytułu w Paryżu, numer jeden światowego rankingu, Novak Djoković, ogłosił zakończenie współpracy z chorwackim trenerem, Goranem Ivaniseviciem. Kończy się zatem pewna era, bo partnerstwo, które rozpoczęło się w 2019 roku, zaowocowało przecież licznymi tytułami, w tym serią triumfów wielkoszlemowych.
Djoković, który na swoim koncie ma 24 tytuły wielkoszlemowe, poinformował o tej decyzji za pośrednictwem Instagrama, zamieszczając zdjęcie, na którym widać go grającego w Pachisi* z Ivaniseviciem. Jest to sygnał, że Panowie, choć się rozstają, to dobre relacje między nimi pozostają zachowane.
W swoim wpisie serbski tenisista podkreślił, że chociaż ich współpraca na korcie miała swoje wzloty i upadki, to ich przyjaźń pozostała niezmiennie silna.
“Sefinjo, dziękuję za wszystko, mój przyjacielu. Kocham cię.”
Co może być więc przyczyną tego rozstania?
Możemy domyślać się, że 36-letni Djoković (czytaj także: Novak Djoković – dziecko wiecznej wojny), który przegrywał ostatnio i z Jannikiem Sinnerem w półfinale Australian Open, i z Lucą Nardim w Indian Wells, stwierdził, że pewien format współpracy i pomysł na niego jako tenisistę wyczerpał się.

Być może na tym etapie kariery, potrzebuje innego spojrzenia na swoje możliwości. Choć jest nadal topowym zawodnikiem stawki, aktualnie przecież numerem jeden, to upływający czas z pewnością nie działa na jego korzyść i aby nawiązać walkę z czołówką potrzebuje innego typu bodźców ze strony sztabu niż dotychczas. Nie musi oznaczać to więc konfliktu i nieporozumienia w sztabie, ale chęć rozwoju, lub co lepiej zabrzmi w kontekście Djoko, lepszej akomodacji do aktualnych możliwości.
Djoković przygotowuje się teraz do sezonu na kortach ziemnych, mając na celu zdobycie swojego czwartego tytułu na Roland Garros, które odbędzie się w dniach 26 maja – 9 czerwca.
Rozstanie z Ivaniseviciem, który sam zdobył tytuł w singlu na Wimbledonie w 2001 roku, po trzech finałach w latach 1992, 1994 i 1998, stanowi koniec jednego z najbardziej udanych rozdziałów w karierze Djokovicia.
*Klasyczna strategiczna plansza Pachisi to starożytna hinduska gra planszowa dla 2-4 graczy.
Nazwa gry pochodzi od słowa pachis, czyli “dwadzieścia pięć” w języku hindi. Dwadzieścia pięć to najwyższy możliwy do uzyskania w grze wynik rzutu.
Dwanaście pól na końcu każdego ramienia (po 4 w każdym rzędzie) to tzw. „zamek”, gdzie zbijanie pionków przeciwnika jest niedozwolone. Pole środkowe, zwane Charkoni, jest pozycją startową i celem wszystkich pionków. Każdy z graczy posiada 4 pionki w jednym kolorze: fioletowe, zielone, niebieskie lub różowe.Za pomocą kostki do gry określa się o ile pól można poruszyć pionek.
Marcin Uszyński
Fot. www.depositphotos.com