Cierpiący Hubert Hurkacz już za burtą turnieju w Tokio

Po wygraniu pierwszego seta 6:3, Hubert Hurkacz prowadził w drugim 3:1, jednak przegrał z Zhang Zhizhenem w trzech. Fot. Rolex Shanghai Masters 2023/ATP

Hubert Hurkacz (11. ATP) przegrał w 1/16 finału turnieju ATP 500, rozgrywanego na twardych kortach w Tokio (pula nagród 2.013.940 dolarów) z Zhang Zhizhenem (Chiny, 57. ATP) 6:3, 4:6, 6:7(4). Wrocławianina, jeśli siły mu na to pozwolą, zobaczymy ponownie w turnieju ATP 500 w Bazylei (23-29.10), ATP Masters 1000 w Paryżu (30.10-5.11), no i w Metz (5-11.11). Chińczyk w kolejnym pojedynku, którego stawką będzie awans do ćwierćfinału w Tokio, zmierzy się z Rosjaninem Asłanem Karacewem (50. ATP), który pokonał rozstawionego z szóstką Amerykanina Francesa Tiafoe (14. ATP) 6:3, 7:6(4).

Zhang Zhizhen i Hubert Hurkacz.

Pierwszy pojedynek w stolicy Japonii był dla obu tenisistów swoistym déjà vu, bo przecież 10 października Zhang Zhizhen i Hubert Hurkaczrywalizowali w 1/8 finału turnieju w Szanghaju, gdzie polski tenisista zwyciężył 7:6(6), 4:6, 7:6(4). Także w Szanghaju, ale 4 lata temu, lepszy od Chińczyka okazał się nasz tenisista, gdy w 1/32 finału wygrał wówczas 7:6(5), 6:4.

Jednak przed meczem w Tokio Hubert miał w pamięci długi, trwający 2 godziny i 37 minut pojedynek z rywalem, który poziomem nie odstaje od Hurkacza. Niemal nie ma problemów przy swoich gemach serwisowych, doskonale returnuje, a z linii końcowej jest świetny technicznie i bez żadnego problemu uderza w pełnym biegu z obu stron.

Hurkacz od 1:3 do 6:3

W środę przed południem (w Tokio była godzina 11:10, w Polsce 4:10) przedmeczowe losowanie wygrał 27-latek z Chin i wybrał odbiór. I jakby wiedział co robi, bo w gemie otwarcia szaleńczo returnował i zraz na dzień dobry przełamał serwis wrocławianina. Potem wymiany przebiegały błyskawicznie, zrobiło się 2:0 i 3:1 dla Zhang Zhizhena. Od tego momentu Hubert Hurkacz wygrał kolejne 7 gemów! Oczywiście dzięki temu jego łupem padł pierwszy set, wygrany 6:3 po 34 minutach gry. Choć aż tak łatwo nie było, bo przy stanie 4:3 dla naszego tenisisty, Polak musiał obronić dwa breakpointy, ale w tym momencie nie zawodził go pierwszy serwis.

Hurkacz od 3:1 do 4:6

Ta świetna passa Hubiego z pierwszego seta pozwoliła mu na rozbiegu drugiej partii znów przełamać serwis rywala, który – co ciekawe jest pierwszym Chińczykiem w historii jaki zagrał w turnieju głównym Wielkiego Szlema (Wimbledon’2021).

Niestety, w drugim secie sytuacja się odwróciła, bo od stanu 3:1 dla Polaka i kolejnych piorunujących returnach Zhang Zhizhena zrobiło się 4:3 dla tenisisty z Szanghaju. 26-latek z Wrocławia doprowadził co prawda do wyrównania na po cztery, jednak w decydujących momentach drugiej partii nie poradził sobie z napierającym graczem z Azji. Przegrywając 4:5, Hurkacz prowadził 30:0, ale po chwili musiał bronić piłki setowej i jakimś cudem zrobił to. Chińczyk nie dawał jednak za wygraną i w końcu przełamał podanie Polaka, by po 39 minutach gry wygrać drugiego seta 6:4.

Hurkacz sfrustrowany i cierpiący

W decydującym secie do stanu po trzy, obaj tenisiści szli łeb w łeb. W siódmym gemie Hubert Hurkacz przy serwisie przeciwnika prowadził 40:15. Niestety tych dwóch breakpointów, jak i jeszcze jednego w tym gemie nie wykorzystał. Od tego momentu na korcie wrocławianin sprawiał wrażenie totalnie sfrustrowanego. W kolejnych gemach i wymianach wypuszczał (nie rzucał!) rakietę z ręki, podpierał się na niej (niczym Andy Murray), dyskutował sam ze sobą, ze swoim trenerem.

To niemal cud, że z taką mową ciała jego rywal nie skończył tego meczu wcześniej, bo ostatecznie doszło do tie-breaka. W nim Hubi cierpiał już niemiłosiernie, nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Jakąś nadludzką mocą lub przez nikefobię (lęk przed zwycięstwem) Chińczyka ze stanu 1:5, wyciągnął na 4:5. Jednak ostatecznej porażki nie uniknął i trudno się temu dziwić, po tym co widzieliśmy w trzecim secie, a zwłaszcza w jego końcówce. Na usprawiedliwienie Polaka mamy tylko znany slogan, że kolejny tydzień po wielkim sukcesie (wygrana w turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju) często bywa trudny.

Dla Huberta Hurkacza była to trzecia porażka w trzecim występie w Tokio. A szkoda, bo Japan Open Tennis Championships to najdłużej działający turniej ATP Tour w Azji, zorganizowany po raz pierwszy w 1972 roku. Impreza ATP 500 rozgrywana jest w Ariake Colosseum, rozległym centrum tenisowym obejmującym aż 48 kortów, w tym centralnym, nazywanym Colosseum, gdzie dzisiaj nasz tenisista poległ. A tytuły mistrzowskie zdobywali tutaj m.in.: Ivan Lendl, John McEnroe, Stefan Edberg, Jim Courier, Pete Sampras, Lleyton Hewitt, Roger Federer czy Rafael Nadal.

Walka o Nitto ATP Finals 2023 w Turynie trwa

Hubert Hurkacz przesunął się w miniony poniedziałek na 11. pozycję w rankingu ATP i taką też lokatę zajmuje w rankingu ATP Race 2023, który wyłoni uczestników kończącego sezon turnieju Nitto ATP Finals 2023 w Turynie (12-19 listopada). W planach polskiego tenisisty są jeszcze turnieje: ATP 500 w Bazylei (23-29.10), ATP Masters 1000 w Paryżu (30.10-5.11), no i w Metz (5-11.11). Pytanie tylko, czy w takiej dyspozycji Hubi z któregoś z nich (najprawdopodobniej Bazylei) nie zrezygnuje.

(PAW)

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości