Bez babci i dziadka nie byłoby sukcesów Angelique Kerber

Angelique Kerber, gwiazda światowych kortów po każdym znaczącym zwycięstwie wpierw dzwoni do babci Marii i dziadka Janusza. Bo bez państwa Rzeźników nie byłoby sukcesów ich wnuczki, ale nie byłoby także pięknego, nowoczesnego obiektu tenisowego w Puszczykowie. Władze Polskiego Związku Tenisowego w 100-lecie założenia związku nie zapomniały o ich wkładzie w rozwój dyscypliny w naszym kraju.

– Państwo Rzeźnikowie nie mogli uczestniczyć we wrześniowej, jubileuszowej gali, która odbyła się w hotelu Regent w Warszawie, dlatego przyjechałem do Puszczykowa, by im wręczyć specjalnie przygotowaną statuetkę – mówi Mirosław Skrzypczyński, prezes PZT i jednocześnie dodaje, że zna Marię i Janusza Rzeźników od wielu lat, docenia ich zaangażowanie w tenisowe projekty i w Puszczykowie zawsze czuje domową, wręcz rodzinną atmosferę.

Centrum tenisowe zbudowane dla Angie

Inicjatorem budowy centrum tenisowego w Puszczykowie, które położne jest w pobliżu Poznania był Janusz Rzeźnik. Obiekt został otwarty w 2006 roku, zbudowany został z myślą o wnuczce i nazwany na jej cześć „Angie”. To właśnie tutaj rozgrywane były m. in. mecze Pucharu Davisa z udziałem reprezentacji Polski w latach 2006 i 2007.

– Centrum Tenisowe Angie to jeden z najważniejszych – jeśli nie najważniejszy – projektów życia. Ania (rodzina i znajomi Angelique zwracają się do niej Ania – przyp. red.) właśnie w Puszczykowie przygotowuje się do startów w turniejach, w tym do imprez Wielkiego Szlema – podkreślają zgodnie Maria i Janusz Rzeźnikowie.

W ostatnim roku obiekt został całkowicie zmodernizowany, a nad kompleksową przebudową czuwała Beata Kerber – mama trzykrotnej mistrzyni turniejów wielkoszlemowych oraz sama Angelique.

Poznali się w Hamburgu

Życiorysy Marii i Janusza są niezwykłe, a poznali się w latach 60. ubiegłego wieku w… Hamburgu. Oboje mają sport we krwi. Maria grała w piłkę ręczną. Z kolei Janusz był bramkarzem w piłkarskiej drużynie Polonii Leszno. W 1962 roku dziadek Angelique wyjechał do Niemiec. Wyjątkowy, momentami tragiczny splot rodzinnych zdarzeń sprawił, że pozostał w kraju naszych zachodnich sąsiadów. Losy skierowały go do Hamburga, gdzie w ramach spotkań z lokalną polonią poznał swoją przyszłą żonę.

– Angażowałem się w wiele przedsięwzięć. Ciężko pracowałem. Prowadziłem kilka biznesów. Zostałem m. in. prezesem Związku Polaków Zgoda w Niemczech. Przez kilka dekad pomagałem nawiązywać kontakty gospodarcze pomiędzy firmami z Polski i z Niemiec – wspomina pan Janusz.

Państwo Rzeźnikowie dość nietypowo – jak na lata 70. i 80. – zainwestowali w Polsce kupując działki w Puszczykowie, a następnie… wrócili do rodzinnego kraju.

Janusz Rzeźnik założył jedną z pierwszych firm polonijnych. Wpierw „Polroko” rozpoczęło działalność w Poznaniu i zajmowało się produkcja odzieży, później siedziba została przeniesiona do Puszczykowa.

– Z czasem ten biznes przestał być opłacalny, a ja zdecydowałem wraz z żoną o budowie obiektu tenisowego. Czy było warto? Oczywiście. Wystarczy spojrzeć na sukcesy wnuczki – kończy uśmiechając się Janusz Rzeźnik.

Maciej Łosiak

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości