Iga Świątek niemal miesiąc temu straciła prowadzenie w rankingu WTA po 75. tygodniach niepodzielnego panowania. Po utracie przodownictwa na liście rankingowej oraz nie najlepszym występie w zeszłotygodniowym turnieju WTA 500 w Tokio, wśród ekspertów oraz kibiców rozgorzała dyskusja na temat tego, czy obecny sezon w wykonaniu Polki powinno się oceniać się jako słaby. W niniejszym artykule postaramy się znaleźć odpowiedź na to pytanie, zaglądając w liczby z bazy danych naszej nowej funkcjonalności – czytaj TUTAJ Porównamy liczby opisujące postawę czterokrotnej mistrzyni Wielkiego Szlema w obecnym sezonie do tych z wyśmienitego w jej wykonaniu roku 2022 oraz do statystyk nowej liderki rankingu WTA – Aryny Sabalenki.
Liczba i procent wygranych meczów na korzyść Polki
Zaczynając dyskusję o tym, czy tegoroczny sezon w wykonaniu Igi Świątek nie był najlepszy, a może nawet słaby, należy odnieść się do powiedzenia – „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Przed zagłębieniem się w detale dotyczące osiągów zawodniczek, warto spojrzeć na dwie podstawowe statystyki – liczby wygranych meczów w sezonie oraz procentu wygranych spotkań. Iga Świątek przoduje w obu z nich, mając najwięcej wygranych meczów (do 2 października) – 57 spośród 68 rozegranych, co daje 83,8 procent zwycięstw. Sabalenka przed rozpoczęciem trwającego obecnie turnieju WTA 1000 w Pekinie wygrała „zaledwie” 50 meczów, co przy identycznej liczbie porażek obu zawodniczek daje również nieco niższy procent wygranych – 82,3 procent. Pomimo dużych oczekiwań wobec Polki, można śmiało założyć, że każda z zawodniczek rywalizujących w światowym cyklu w ciemno przyjęłaby tego rodzaju rezultaty. Nieco inaczej wygląda to w porównaniu z zeszłym sezonem, który Świątek zakończyła z kosmicznym wynikiem 64 wygranych w 73 meczach, co dało 87,7 procent zwycięstw. Sabalenka wygrała zaledwie 33 z 55 spotkań, a sezon 2022 zakończyła na piątym miejscu w rankingu WTA.
Porównanie sezonu 2022 z 2023
Patrząc na całościowe porównanie występów obu zawodniczek w obecnym i poprzednim sezonie, da się zauważyć poszczególne elementy, które sprawiły że Białorusinka wywindowała swoją grę na zupełnie inny poziom. Porównanie roku 2022 i 2023 jednak I dla Polki wygląda zaskakująco dobrze na rzecz obecnego sezonu. Mimo utraty prowadzenia w rankingu i dużo mniejszej liczby zdobytych trofeów, sporo poszczególnych statystyk Igi Świątek uległo poprawie.
Imponujący progres Sabalenki
Sabalenka przez długą część swojej kariery uchodziła za zawodniczkę grającą agresywny i siłowy, lecz chaotyczny tenis. Chaos ten objawiał się głównie przy serwisie, który często gubił Białorusinkę poprzez nieskuteczność podania i ogromną liczbę błędów serwisowych. Sabalenka zaliczyła imponujący progres we wszystkich podstawowych statystykach serwisowych w obecnym sezonie. Większa solidność nowej liderki rankingu udokumentowana jest przede wszystkim redukcją średniej liczby podwójnych błędów na gem niemal o połowę (0.69 do 0.37). Sabalenka pomimo nierównego serwisu potrafiła zagrozić swoim podaniem notując dwukrotnie większą liczbę asów na gem od Igi Świątek (0.41 do 0.20). W tym sezonie przewaga ta jeszcze wzrosła (0.56 do 0.17). Broń w postaci mocnego i zarazem pewniejszego podania Sabalenki przełożył się na wzrost % punktów zdobytych przy pierwszym i drugim podaniu, choć Świątek również zanotowała progres w obu statystykach, a jej 54 procent punktów z drugiego podania jest zdecydowanie najlepszym wynikiem spośród całej stawki WTA.
Serwis stał się mocną stroną tenisistki z Mińska
Poprawa jakości serwisu Sabalenki sprawiła, że mistrzyni tegorocznego Australian Open znacząco zredukowała średnią liczbę break-pointów bronionych na gem, choć to samo tyczy się Świątek. Obie zawodniczki bronią poniżej pół break-pointa na gem, choć Polka znacząco mniej skutecznie broni się w obliczu zagrożenia. W roku 2023 skuteczność obrony break-pointów spadła u Świątek z 61.8 do 53.6 procent, podczas gdy Sabalenka obrała kurs w przeciwnym kierunku, co sprawia że spośród obu najlepszych zawodniczek w rankingu, to właśnie Białorusinka statystycznie rzadziej traci swoje podanie.
Skuteczne returny Igi
Odbiór serwisu pozostaje sferą, w której Polka nadal góruje nad swoją główną przeciwniczką z tego sezonu. Świątek poprawiła procent punktów zdobytych przy drugich serwisach rywalek z 61,3 do 63,7 procent co jest najlepszym wynikiem spośród całej stawki. Sabalenka niemalże dogoniła jednak Igę w liczbie break-pointów tworzonych na gem. Świątek w 2022 produkowała średnio prawie break-pointa na gem, w 2023 liczba ta wynosi 0.89. Sabalenka w tym sezonie notuje wartość 0.86, co u obu zawodniczek jest oczywiście topowymi wartościami w porównaniu do ich rywalek. O ile Białorusinka bardzo skutecznie broni break-pointów przy własnym podaniu, to jej procent wykorzystania szans tworzonych przy serwisie rywalek nie jest aż tak imponujący – zaledwie 44 procent w porównaniu do 55,3 procent u Świątek, co jest kolejnym progresem najlepszej polskiej zawodniczki w tym roku.
Dlaczego nastąpiła zmiana na pozycji liderki listy WTA?
Analizując poszczególne podstawowe statystyki można zatem zadać sobie pytanie dlaczego Iga Świątek straciła prowadzenie w rankingu, a jej gra pomimo poprawy poszczególnych statystyk, od kilku miesięcy nie przynosi wygranych trofeów. Odpowiedzi można poszukać w autorskich współczynnikach, którymi posiłkujemy się w naszej sekcji analizy danych #TenisMagazynStats. Szczegółowy opis poszczególnych wskaźników można znaleźć w panelu „Objaśnienia współczynników” na stronie z bazą wszystkich profili zawodniczek WTA -> https://tenismagazyn.pl/analizy-wta.html
W tym obszarze możemy zauważyć kolejny skok jakościowy Sabalenki, tym istotniejszy iż współczynniki te odwzorowują rzeczywistą dominację zawodniczek podczas meczów oraz jej przełożenie na wygrywanie kluczowych punktów, gemów a przede wszystkim meczów. Statystyki Sabalenki z roku 2022 nie imponowały, jej współczynniki dominacji i efektywności stały na stosunkowo niskim poziomie jak na piątą zawodniczkę globu w tamtym okresie. Poprzez dużą liczbę break-pointów bronionych przy własnym serwisie, Sabalenka nieznacznie wychodziła na plus w kontekście dominacji nad przeciwniczkami (1.000 to wartość wyjściowa), a ponadto miała spore problemy z przekładaniem swojego momentum na wygrywanie gemów. Iga Świątek zakończyła rok 2022 przodując we wszystkich czterech wskaźnikach, będąc najbardziej dominującą i najefektywniejszą zawodniczką całego sezonu. Przebieg poszczególnych meczów obecnego sezonu nieco zaciemnił obraz związany z tworzeniem sobie przewagi przez Igę w rywalizacji z przeciwniczkami stojącymi po drugiej stronie kortu. Polka zanotowała w tym roku wiele bardzo jednostronnych pojedynków, wygrywając mnóstwo setów do zera czy do jednego, co jest skrzętnie odnotowywane przez internautów w prowadzonej pół żartem – pół serio twitterowej statystyce „Piekarni Igi Świątek”. Tego rodzaju mecze, a zwłaszcza ich liczba, sprawiły że pomimo porażek w ważnych potyczkach z drugiej połowy sezonu, gdzie Polka nie potrafiła znaleźć skutecznej odpowiedzi na dobrze dysponowane rywalki, jej współczynnik dominacji znacząco wzrósł do 1.945, co jest najlepszym wynikiem w stawce. Rywalki jednak nie śpią, gdyż Sabalenka swoją grą w 2023 również prześcignęła wynik zanotowany przez Igę w zeszłym sezonie.
Słabiej w skuteczności meczowej
Gorzej wyglądają za to wskaźniki efektywności, gdzie Polka zanotowała regres, zwłaszcza w rubryce skuteczności meczowej. 64 wygrane spośród 73 meczów w 2022 roku wywindowały wskaźnik skuteczności Świątek w wygrywaniu spotkań do niebotycznego poziomu 4.57. W tym roku pomimo znaczącego spadku, Polka nadal jest najlepsza z wynikiem 2.71, choć Białorusinka znacząco dogoniła Świątek z wynikiem ponad 2.5, a inne zawodniczki ze ścisłej czołówki jak choćby Elena Rybakina, Jessica Pegula czy Cori Gauff również podniosły swoją skuteczność do wartości powyżej 2.0, co jest dowodem na to że stawka w tym sezonie jest bardzo konkurencyjna.
Mocna Aryna, ale rok 2024 znów może należeć do Igi
Analizowanie i porównywanie suchych liczb jest przydatne w momencie, gdy można wyciągnąć z nich konkretne wnioski. Rozbicie tegorocznych i zeszłorocznych występów dwóch czołowych zawodniczek globu na poszczególne obszary pozwala wywnioskować, iż bicie na alarm w kwestii postawy Igi Świątek na przekroju całego sezonu nie do końca ma uzasadnienie w liczbach. Polka nadal przoduje w większości statystyk, natomiast przyczyn braku powtórki z zeszłorocznej serii taśmowo wygrywanych meczów i turniejów można szukać we wzroście poziomu najgroźniejszych rywalek Igi. Pomimo tego, iż Aryna Sabalenka zanotowała ogromny postęp niemal na każdej płaszczyźnie, warto zauważyć iż po zakończeniu tegorocznego French Open dwie pierwsze rakiety rankingu nie wygrały łącznie ani jednego turnieju. Do głosu dochodzi coraz więcej zawodniczek, a w klasyfikacjach poszczególnych wskaźników #TenisMagazynStats widać dużo większe zbicie stawki na najwyższym poziomie niż choćby w poprzednim roku. Porównanie wszystkich statystyk rysujących obraz gry Igi Świątek w obecnym i poprzednim sezonie pokazuje, że podstawowe liczby dotyczące “rzemiosła” tenisowego wyglądają co najmniej tak dobrze, jeśli nie lepiej niż w roku 2022 zupełnie zdominowanym przez Polkę. Jednakże, jedynymi trzema obszarami ze znaczącym spadkiem są procent liczby bronionych break-pointów, współczynnik efektywności i wskaźnik skuteczności meczowej. Może to świadczyć o tym, że o ile Polka nadal jest piekielnie groźną tenisistką, to jej przeciwniczki poprzez podniesienie swojego poziomu i niejako „nauczenie się” stylu gry Świątek, sprawiły iż gameplan 22-latki nie musi wiązać się już z bezwarunkowymi seriami zwycięstw. Polka nadal jest młodą zawodniczką zdolną do ewolucji i jej sztab na pewno wyciągnie wnioski przed nadchodzącym sezonem. Przyzwoita końcówka obecnego może zaowocować już w styczniu 2024, kiedy Aryna Sabalenka zmierzy się z koniecznością obrony 2000 punktów za tegoroczny triumf na Rod Laver Arena. Utrzymanie odpowiedniego dystansu punktowego do Białorusinki i dobrze przepracowany okres przygotowawczy mogą sprawić, że na początku przyszłego roku zegar 75 tygodni panowania w rankingu WTA wznowi się na kolejny długi czas.
Maciej Myrta
Fot. www.depositphotos.com