Alicję Resich-Modlińską, dziennikarkę telewizyjną i radiową, felietonistkę, autorkę bestsellerowej książki „Opowieści radiowe i telewizyjne. Alicja po drugiej stronie lustra” o jej tenisowe życie pyta Józef Herold.
Najlepszy mecz, jaki rozegrałaś…
– … to był finał turnieju im. Bohdana Tomaszewskiego w kategorii młodziczek na warszawskiej Agrykoli. Miałam 14 lat. Przegrałam z Elżbietą Ślesicką, późniejszą mistrzynią Polski seniorek. Byłam okropnie stremowana, bo nie dość, że na mecz przyszedł tata, to jeszcze przyprowadził Gustawa Holoubka.
Pochwal się, z kim wygrałaś ważne spotkanie?
– Z Jolantą Szymanek-Deresz. To był finał turnieju VIP w Konstancinie dla amatorek. Przyjaźniłyśmy się wiele lat, aż do jej tragicznej śmierci pod Smoleńskiem. Była szefową Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Chwaliła go, że dobrze gra w tenisa.
A międzynarodowe sukcesy?
– W 1987 roku na Mistrzostwach Świata Dziennikarzy w słoweńskim Portoroz’ razem z Karolem Stopą wywalczyliśmy brąz w mikście.
Karol Stopa to świetny komentator tenisa.
– I znakomicie gra. Robi taką oryginalną autorską pętlę, która prowadzi do bombowego serwisu. Każdy ma swoją pętlę.
A Ty jaką masz pętlę?
– Mówią, że zgrabną.
Kiedy ostatni raz grałaś na korcie?
– Trzy lata temu na turnieju amatorów w Warszawie odniosłam kontuzję kolana i od tego czasu tenis tylko mi się śni.
Skąd się wziął u Ciebie tenis, dlaczego nie na przykład pływanie?
– Mój tata był reprezentantem Polski w koszykówce i szczypiorniaku. Postanowił, że jego synowie i córka będą uprawiali sport i zachęcał nas do różnych dyscyplin. Ja zakochałam się w tenisie. A pływanie było też, choć zaliczyłam zabawny incydent. Startowałam w reprezentacji Uniwersytetu Warszawskiego i tak chciałam dobrze wypaść, że zaplątałam się w linę między torami i nie ukończyłam konkurencji. Zdecydowanie lepiej jeździłam na nartach.
Kto jest Twoim idolem na korcie?
– Federer. Najcudowniej zsynchronizowany człowiek na korcie. Nienaganna sylwetka, uosobienie harmonii. Esteta, nawet skarpetek nie brudzi. Ale też Nadal. Obserwowałam go kiedyś na Roland Garros. Sexy ramiona, cienkie pęciny. Kiedyś, przy okazji turnieju w Monte Carlo, mieszkaliśmy w jednym hotelu i zdziwiło mnie, że towarzyszyła mu całkiem liczna rodzina. Z najmłodszymi grał zapamiętale w kawiarni w gry planszowe. To, co widzimy u Rafy na korcie, to jest niewątpliwie jakaś skaza emocjonalna. To jego obłędne przywiązanie do porządku, te ruchy przed serwisem, to jest problem, o którym zapewne przeczytamy w jego autobiografii.
Opowiedz o tenisistach, z którymi przeprowadziłaś wywiad do gazety lub do Twoich programów telewizyjnych. Które z tych rozmów, spotkań możesz uznać za fascynujące?
– Na pewno z Sabatini i Navratilova. Z Gabrielą robiłam wywiad dla drugiego programu Telewizji Polskiej. Przyjechała reklamować swoje perfumy.
Jak ona, pewnie rewelacyjne?
– Niekoniecznie. Nie moja grupa zapachowa. Ona już wtedy zakończyła karierę tenisistki. Zwierzyła mi się, że po ostatnim turnieju już nigdy nie wzięła rakiety do ręki. Z kortów pamiętamy ją jako piękną, zgrabną dziewczynę. Była gwiazdą. Teraz wyglądała trochę jak młody „przypakowany” chłopak. Z kolei Martina, która na korcie nie wyglądała najefektowniej, to kiedy przyszła na umówione ze mną spotkanie, wyglądała bardzo urodziwie. Piękny uśmiech, piękne zęby, śniada cera. Nie uzgadnialiśmy przed wywiadem żadnych warunków. Zastrzegła tylko, żeby w rozmowie nie padło słowo lesbijka, co stanowiło trudne wyzwanie.
Czy spotkałyście się na korcie?
– To był mecz pokazowy w mikście w katowickim Spodku w 2003 roku. Ja grałam w parze z Henri Leconte’em. Martina grała z Krzysztofem Materną. Nie zapomną tego meczu. Navratilova i Leconte bardzo starali się, żebyśmy po ich zagraniu przebili piłkę przez siatkę. Sobie nie ułatwiali zadania i wyczyniali cyrkowe sztuczki.
Najlepiej na korcie prezentuje się…
– Garbine Muguruza. Ma piękną sylwetkę. Jest atrakcyjna, ma ujmujący uśmiech, świetnie porusza się po korcie. Nosi się jak dama. I do tego, a może przede wszystkim, jest skuteczna. Jak ma dzień, nikt nie jest w stanie z nią wygrać.
Komu nie odmówiłabyś zaproszenia na kolację…
– Odwróćmy to. Z największą przyjemnością zaprosiłabym na kolację Huberta Hurkacza. To chłopak z dobrego domu, bardzo ciekawi mnie jego osobowość. Dobrze ułożony. To widać na każdym kroku. Wyciszony, ale pogodny. Ma w sobie coś z dżentelmena, choć jeszcze jest bardzo młody i niedoświadczony. Czasami sprawia wrażenie zawstydzonego. Ważne, że ma pewność siebie na korcie. W ruchach przypomina mi Andy Murraya.
Który będzie Hubert w rankingu ATP na koniec tego roku?
– Chciałabym, żeby był siódmy.
A która będzie Iga Świątek?
– Życzę jej, żeby była w pierwszej dziesiątce. To rzadkiej klasy talent. Jest dobrze prowadzona.
W klasyfikacji światowej wygra…
– Djoković, chyba że pokona go koronawirus.
A wśród kobiet?
– Stawiam na Rumunkę Simonę Halep.
Czy Polacy mają szansę wrócić z przyszłorocznej olimpiady w Tokio z medalem?
– Bardzo chciałabym, żeby to był Łukasz Kubot. Obojętnie w jakiej konfiguracji, w deblu czy w mikście. To mu się po prostu należy.
Czy zdarzyło ci się w czasie meczu wykłócać z sędzią?
– Na co dzień nie jestem kłótliwa. Zdarzało się jednak, że w emocjach krzyczałam: aut. Albo że autu nie było. Na korcie wychodzi natura człowieka. Ja bywałam czupurna.
Jaką miałaś ksywę, kiedy grałaś?
– Nie pamiętam, chyba nie miałam, ale jak studiowałam, nazywali mnie „Alicja prohibicja”.
Czy to znaczy, że byłaś abstynentką?
– Abstynencja w normie. Raczej chodziło o to, że umiałam spektakularnie dać kosza niechcianemu adoratorowi.
RAMKA
Alicja Resich-Modlińska, dziennikarka telewizyjna i radiowa, felietonistka, autorka bestsellerowej książki „Opowieści radiowe i telewizyjne. Alicja po drugiej stronie lustra”. Prowadząca i autorka pierwszego telewizyjnego talk-show „Wieczór z Alicją” oraz wielu programów, w których przeprowadzała ekskluzywne wywiady z wybitnymi osobowościami z Polski i ze świata. Jako pierwsza redaktor naczelna tygodnika „Gala” z sukcesem wprowadziła ten tytuł na krajowy rynek wydawniczy. Niegdyś związana z radiową Trójką i TVP2, od trzech lat prowadzi autorski program w Polsat News, „W bliskim planie”. Wielokrotna zwyciężczyni Mistrzostw Polski Dziennikarzy w Tenisie. Reprezentantka warszawskiej Legii.